sobota, 28 lipca 2012

cierpienie

28 lipca. Jest weekend, strasznie gorąco, nie wiem co mam ze sobą zrobić, nie mogę już tak wytrzymać. Chyba muszę gdzieś wyjść.. Zapomniałem napisać o mojej przyjaciółce.. Ona wie jaki jestem, że nie jestem taki jak reszta chłopców i nie krytykuje mnie. Powiedziała od razu, że muszę jej dać trochę czasu żeby to wszystko ogarnęła, bo to nie jest łatwa sprawa, jak na przykład w co się jutro ubrać, to jest coś o wiele poważniejszego, sprawa którą nie wszyscy ludzie są w stanie zrozumieć, to zależy od psychiki, czy jest aż na tyle silna, by to wszystko pojąć i zaakceptować. Widzę, że stara się mnie zrozumieć. Mówiła, że często miała wrażenie, że jestem jakiś inny, bo nigdy nie patrzyłem na nią tak jak patrzą chłopcy, a jest naprawdę atrakcyjną dziewczyną, która podoba się wielu facetom. Odkąd jej to wszystko powiedziałem, dużo rozmawiamy, już nie czuję się taki samotny, czuję że ona w głębi duszy wie co przeżywam. Codziennie pyta jak samopoczucie, a ja niestety codziennie odpowiadam tak samo. Moje życie praktycznie nie ma sensu, muszę wciąż udawać, być może nigdy nie znajdę miłości, chociaż kto wie.. ale nie, jednak nie, przecież ja zawsze jestem pesymistą, taki już się urodziłem, lubię pisać czarne scenariusze, pokochałem ból, swój, jak i innych ludzi. Czasami mam taką chorą ochotę zrobić komuś krzywdę. Nie wiem dlaczego. Chciałbym zobaczyć czyjeś łzy, wywołane przeze mnie. Żeby niektórzy, którzy zasłużyli poczuli się tak okropnie jak czuję się dziś ja. Mam też dziewczynę.. jest wspaniała.. poświeciła dla mnie bardzo wiele, wraca do mnie za każdym razem po tym jak zranię. Często nie chcę żeby wracała, choć ranię nieświadomie, ale wiem, że lepiej by było gdyby znalazła sobie kogoś innego, lepszego. Kogoś kto nie będzie widział świata poza nią. Ja kiedyś tak miałem.. ale to minęło, teraz traktuję ją jak dobrą siostrę, lecz ona tego nie widzi. Nie chcę jej oszukiwać, nie chcę żeby cierpiała i ja także nie chcę być z kimś kogo nie kocham, bo tylko się męczę w tym związku.. ale ja widzę jak ona na mnie patrzy.. widzę w jej oczach miłość i szczęście gdy na mnie spogląda, nie mogę jej tego zrobić, nie mogę jej powiedzieć, nie zasłużyła na to by tak cierpieć, lecz także nie zasłużyła na to by żyć w kłamstwie, w końcu jest tak całkiem niewinna.. muszę porozmawiać z Olą, może ona mi coś doradzi, choć pewnie powie, że powinienem powiedzieć jej prawdę, by nie żyła w fałszywym i zakłamanym związku, ale ja nie umiem.. może to wszystko samo się jakoś rozwiąże, mam taką nadzieję.. a teraz kończę, bo umrę od tego upału i nadmiaru myśli.

czwartek, 26 lipca 2012

brak odwagi

26 lipca. jestem tym wszystkim zmęczony, naprawdę nie mam już siły na to wszystko.. mam ochotę wykrzyczeć to każdemu w twarz.. słuchaj jak cicho krwawię, a świat nigdy nie dowie się co skrywam pod tą maską.. słuchaj tej ciszy, ona za mnie powie Ci to co powinieneś wiedzieć, by mnie zrozumieć.. a teraz coś do was, co chciałbym wam powiedzieć, choć nie jestem wystarczająco odważny by to zrobić:  Często gram kogoś kim nie jestem, ale nie chodzi tu o wstyd, tylko o strach. Strach przed odrzuceniem, bo ludzie często nie są tolerancyjni, dla ludzi innych. inna orientacja? Od siedemnastu lat udaję, próbuję zrobić z siebie kim nie jestem. a Od 3 lat gram hetero, a Ty udajesz dobrego hejtera. Lecz dziś powiem ''Ci myśl co chcesz'', bo mam już gdzieś wasze opinie, w dzisiejszym świecie nie ocenia mnie tylko muzyka, tylko ona akceptuje mnie takiego, jaki na prawdę jestem. Nie potrzebuję litości, dostałem jej od was już nadmiar. Już zbyt długo grałem w tą grę, nikt nigdy nie zobaczył moich kart, nawet jak wygrałem, ale właśnie wczoraj się poddałem i każdy zobaczył co chowam pod tą osłoną. w nocy modlę się do Boga, jak zwykły człowiek, choć jestem inny, on nie widzi w tym różnicy, bo też nie był taki jak wszyscy. a Ty człowieku dziś myśl o mnie co chcesz, ale nie stawiaj mi kłód pod nogi, bo choćbym miał nie osiągnąć nic, to wiem co to serce i wartości ludzi, to nie hajs. możesz myśleć, że nie dorastam Ci do pięt, ale ja mam siłę.. .od dziś będę sobą, i mogę pieścić jej co noc łechtaczkę i szeptać czułe słowa mimo, że mnie to nie podnieca, mam marzenia które skrycie trzymam w sobie. a to, że nie pociągają mnie kobiety nic nie znaczy..

środa, 25 lipca 2012

noc to czyste dobro.

Wieczór, dzień 2. nadchodzi noc, moja ulubiona pora od kilku dni. Wszystko wstaje się wtedy takie łatwe, takie czyste. Siedząc na łóżku czytam prawdę z gwiazd, lecący samolot na bezchmurnym niebie tworzy słowa, które potem zamieniają się w zdania. Szkoda, że tylko ja je widzę, bo tak wiele chciałbym wam powiedzieć. Tyle szans, a ja wciąż uciekam, już nie wiem na co czekam. Przecież ta chwila nie będzie wieczna. W końcu wybuchnę, bo nie będę już w stanie kryć tych uczuć w sobie, a jemu chciałbym powiedzieć ‘’tak wiele znaczysz dla mnie’’ a nie jestem w stanie wydusić z siebie słowa, boję się odrzucenia, tak bardzo się boję, że coś pójdzie nie tak. Podoba mi się tak bardzo.. Ten jego zapach.. uśmiech.. A ja mam dziewczynę i udaję, że jest okej.. właśnie.. co z Nią, przecież Ona nie jest niczemu winna, nie mogę jej skrzywdzić, przecież widzę ile dla mnie poświęca, patrząc w jej oczy widzę miłość, ale wyobrażam sobie, że patrzę w oczy jemu, tak bardzo bym tego chciał. Ja naprawdę próbowałem Ją pokochać.. nawet wydawało mi się, że kocham.. Byłem szczęśliwy przez pewien czas, albo tylko się oszukiwałem. Bo podobno jeśli człowiek dużo się uśmiecha to może oszukać swój rozum, że jest szczęśliwy.. i ja chyba właśnie tak zrobiłem.. Teraz nic nie znaczy ten uśmiech na moich ustach, to tylko szopka, codziennie odgrywam tę samą rolę, przeciętnego nastolatka, a tak naprawdę przecież jestem zupełnie inny. Chciałbym kiedyś odnaleźć taką drogę, którą będę mógł iść ja, a nie mój cień, którą będę mógł iść z Tobą, na serio szczęśliwy, a nie tylko z namalowanym uśmiechem, który przyszyli mi do twarzy Ci, którym niby na mnie zależy i chcą mojego szczęścia, bo to zwykła ściema. Gdybym mógł, odszedłbym do krainy marzeń i już nigdy nie wrócił. Wziął ze sobą bagaż wspomnień i poszedł w tą podróż, nawet w deszczu, a Ty namalowałbyś obraz na moją cześć. Samotnego człowieka na wzgórzu, próbującego dosięgnąć tej jednej z gwiazd. Mam mętlik w głowie, muszę iść na spacer, wyruszam do gwiazd. Dobranoc. 

oszustwa

dzień 2. chyba nie będę pisał dni, tylko daty, nie wiem czy będę wstanie zapełniać te kartki każdego dnia. kolejny dzień w szkole, kolejne dziewczyny, kolejne wymuszone spojrzenia na ich długie nogi, i tyłki w krótkich spódniczkach, co wręcz mnie odrzuca. Ale moim kumplom strasznie się to podoba, opowiadają mi jak ich to podnieca, że chętnie wzięliby taką do kibla i zaliczyli szybki numerek. Ja tylko przytakuję głową, bo przecież nie mogę powiedzieć, że mnie to nie kręci, od razu by się coś domyślili, coś by się nie zgadzało w ich głowach, w ich mózgach, chociaż oni praktycznie myślą chujem. Lubię ich, ale czasami są zwykłymi dupkami. Jestem pewny, że nie potrafiliby mnie zaakceptować, w sumie nawet to by nie chcieli, gdyby dowiedzieli się prawdy, stałbym się dla nich tylko kolejnym pedałem, którego trzeba stępić, najlepiej skatować psychicznie tak aby od razu poszedł się zabić, byłoby o jeden wybryk natury mniej. Dla wielu osoby homoseksualne są ludźmi chorymi psychicznie, którzy po prostu uroili sobie, ze podobają im się osoby o tej samej płci. Nie wiedzą co my czujemy, nie mają pojęcia jak to jest. Żyjemy po cichu, zmagając się z wszystkimi problemami sami, czujemy odrzucenie, ten brak zrozumienia tak bardzo boli, a przecież jesteśmy tacy sami jak inni ludzie. Tak samo mamy serce, uczucia i można nas zranić, nawet bardziej niż przeciętną osobę. Wróciłem do domu przed godziną 17 i siedzę tak w pokoju, na łóżku, z zeszytem na kolanie i próbuję układać jakieś sensowne zdania, w mojej głowie jest tyle myśli, że nawet nie wiem od czego mam zacząć, a na czym skończyć. Chciałbym w końcu powiedzieć o wszystkim rodzicom, ale chyba nie jestem jeszcze na to gotowy.. Wejdź w mój umysł, usiądź wygodnie i wsłuchaj się w tą ciszę, jeśli będziesz uważnie słuchał, usłyszysz moje wołanie o pomoc, mój krzyk jest niemy i mogą go usłyszeć tylko nieliczni, którzy wiedzą jaki to ból. Wciąż idę pod wiatr, a każdy jeszcze mi to utrudnia. kończę już, muszę się przespać, bo te wszystkie myśli nie dają mi spokoju.

wtorek, 24 lipca 2012

przyznanie się przed samym sobą.

dzień 1. muszę gdzieś napisać co czuję, dlatego postanowiłem zacząć pisać w tym zeszycie. Nie ma on wielu kartek, więc na pewno będę musiał coś wymyślić, bo moja głowa jest pełna myśli. Ten przerażający chaos w środku, uczucia które każdego dnia duszę w sobie, ten okropny strach przed światem, którego z każdą sekundą jest coraz więcej. To nie jest tak, że wstydzę się tego kim jestem, tego jaki jestem. Po prostu nie jestem jeszcze aż tak silny psychicznie by komukolwiek powiedzieć o tym wszystkim co się ze mną dzieję. Gdy na korytarzu przechodzę obok niego, od razu podnosi mi się puls, serce zaczyna bić jak głupie, a pot zaczyna ze mnie spływać litrami. Nie wiem dlaczego tak się dzieje, inni moi kumple mają tak na widok fajnej laski, natomiast ja wtedy nie czuję nic, ale udaję, że mnie podniecają, by nic się nie domyślili, nie zaakceptowaliby tego i od razu odrzucili gdzieś w kąt, stałbym się pośmiewiskiem, wybrykiem natury, non stop w centrum uwagi, nie chcę tego i szczerze mówiąc to bardzo się tego boję. Moje myśli są ostatnio głównie o śmierci, zagłębiam się w tym coraz bardziej i za każdym razem kończy się to desperackim szukaniem czegoś ostrego w pokoju, co zazwyczaj mi się udaje. Ale nie mam jeszcze odwagi zrobić sobie tej pieprzonej kreski na ciebie, z której wypłynęłaby odrobina krwi, a ja w duszy poczułbym niesamowity spokój, po prostu jestem tchórzem i zasypiam z żyletką w ręce, zmęczony płaczem i niemym wołaniem o pomoc.